Co to jest vanity sizing i jak wpływa na nasze decyzje zakupowe?
Vanity sizing, czyli po polsku „zawyżona rozmiarówka” lub „rozmiarówka na ego”, to strategia stosowana przez wielu producentów odzieży. Polega ona na przypisywaniu ubraniom mniejszych rozmiarów niż wynikałoby to z rzeczywistych wymiarów użytkownika. Na przykład spodnie o obwodzie w pasie 80 cm mogą być oznaczone jako rozmiar 36, mimo że technicznie odpowiadałoby to rozmiarowi 38. Celem tej praktyki jest sprawienie, by klient czuł się lepiej we własnej skórze i… chętniej dokonywał zakupu.
Psychologiczny aspekt vanity sizing to jeden z najciekawszych elementów tej gry. Konsument, który mieści się w mniejszy rozmiar niż oczekiwał, czuje satysfakcję, a nawet dumę. Powoduje to wzrost zadowolenia i większą skłonność do lojalności wobec marki. To, co może wydawać się niewinnym zabiegiem marketingowym, ma jednak wiele istotnych skutków ubocznych i wiąże się z większym problemem — brakiem standaryzacji rozmiarów w modzie.
Dlaczego ten sam rozmiar różni się w zależności od marki?
Zakupy ubrań, zwłaszcza online, potrafią być frustrujące. Jedna marka oznacza sukienkę jako M, w innej ta sama osoba ledwo mieści się w L, a u jeszcze innej XL wydaje się za duża. Z czego to wynika? Każda marka samodzielnie definiuje, jakie wymiary przypisuje do poszczególnych oznaczeń S, M, L i tak dalej. Nie istnieje globalny, obowiązujący standard rozmiarów dla odzieży. W efekcie nawet w obrębie tej samej sieciówki mogą występować różnice między liniami ubrań czy sezonami.
Z jednej strony producenci uzasadniają to różnicami w kroju i dopasowaniu, z drugiej — dla wielu ekspertów modowych to wyraźny przykład vanity sizingu w praktyce, który ma zachęcać konkretne grupy klientów do zakupów. Marki premium częściej stosują zawyżoną rozmiarówkę, by klientki poczuły się „szczupłej”, nosząc ich kolekcje. Z kolei sieciówki mogą dostosowywać rozmiary pod konkretne rynki — inne wymiary sprzedawane są w USA, inne w Europie czy Azji.
Jak zawyżona rozmiarówka wpływa na nasze ciało i samoocenę?
Choć zawyżona rozmiarówka może powodować chwilowe poczucie ulgi i zadowolenia („mieszczę się w 38!”), to długofalowo może wpływać na nasze postrzeganie ciała w sposób zaburzony. Z jednej strony może prowadzić do zakłócenia świadomości własnych wymiarów, a z drugiej — do frustracji, gdy zakupiony online rozmiar okazuje się zbyt mały. Trudności z doborem ubrań mogą skutkować poczuciem wstydu, pogorszeniem relacji z ciałem czy nadmiernym kontrolowaniem wagi.
W skrajnych przypadkach, szczególnie u osób podatnych na zaburzenia odżywiania, rozbieżności w rozmiarówkach mogą potęgować stres związany z ciałem i napędzać niezdrowe zachowania. Wielu psychologów ostrzega też, że rozmiar jako forma etykiety społecznej (rozmiar XS = akceptacja) wzmacnia szkodliwe stereotypy urody oraz deformuje obraz zdrowego ciała.
Dlaczego trudno znaleźć „swój” rozmiar i jak znaleźć złoty środek?
W świecie mody nie wystarczy znać swój rozmiar. Warto znać swoje wymiary (obwód biustu, talii, bioder) i nauczyć się interpretować tabele rozmiarów dostępne na stronach internetowych marek. To bardziej precyzyjna metoda niż poleganie wyłącznie na symbolach. W sklepach stacjonarnych z kolei najbezpieczniej jest po prostu mierzyć ubrania — o ile ochrona sanitarna i czas na to pozwalają.
Coraz więcej konsumentów korzysta także z aplikacji do dopasowania rozmiaru, które na podstawie wcześniejszych zakupów i opinii użytkowników podpowiadają, jak wybrać odpowiedni rozmiar w danej marce. Jeszcze innym rozwiązaniem jest świadome budowanie garderoby wokół kilku zaufanych brandów, u których rozmiarówka jest dla nas po prostu „trafiona”.
Jakie są różnice między europejską i amerykańską rozmiarówką?
Osoby robiące zakupy na zagranicznych serwisach często zauważają, że np. amerykańskie ubrania są większe niż europejskie odpowiedniki w tym samym rozmiarze. To zjawisko jest dobrze udokumentowane: przeciętny „US size 6” odpowiada europejskiemu 36, ale może być fizycznie o 2–3 cm szerszy, zwłaszcza w biodrach i talii. To efekt znacznie bardziej agresywnego vanity sizingu w USA, gdzie nacisk na komfort klienta i „efekt wow” po przymiarce jest silniej obecny niż w Europie.
Dla niektórych klientów to dobra wiadomość, dla innych – koszmar zakupowy. Zwłaszcza w kontekście zakupów z Azji (np. K- fashion), gdzie rozmiar M potrafi odpowiadać europejskiemu XS, a L to maksymalnie nasze S. Ostrzeżenia typu „rozmiar azjatycki – wybierz większy” nie są przypadkowe. Dlatego tak ważne jest, by dokładnie analizować opisy produktów i porównywać je do własnych pomiarów.
Czy branża modowa zmierza w kierunku standaryzacji rozmiarów?
Pojawiają się głosy, że moda potrzebuje globalnych standardów rozmiarów — na wzór tych, które obowiązują w przemyśle obuwniczym czy oponach samochodowych. Jednak taka standaryzacja w branży fashion nadal wydaje się odległą perspektywą. Firmy bronią się różnorodnością krojów, grup docelowych, a także… potrzebą wyróżnienia się na tle konkurencji.
Niektóre kraje próbują wprowadzać lokalne regulacje, np. Francja czy Hiszpania opracowały lokalne wytyczne dotyczące oznaczania rozmiarów w sklepach, oparte na danych anatomicznych populacji. Na razie jednak wciąż pozostajemy w rzeczywistości, w której jeden rozmiar „M” może oznaczać sześć różnych rzeczy. Rosnąca świadomość problemu wśród konsumentów może jednak wymusić większą transparentność producentów i zwiększyć oczekiwania względem przejrzystości tabel wymiarowych.
Jak nie dać się oszukać i robić bardziej świadome zakupy?
Po pierwsze — odetnij emocje od metki. To, że nosisz rozmiar 40 w jednej sieciówce, a 36 w innej, nie mówi nic o twoim ciele ani wartości. Po drugie — mierz, porównuj, pytaj. W opisie produktu zwracaj uwagę na rzeczywiste wymiary i materiały (np. tkanina elastyczna może „pracować” i lepiej dopasować się do sylwetki). Po trzecie — korzystaj z narzędzi technologicznych: aplikacje do dopasowywania rozmiaru, rekomendacje użytkowników i zdjęcia realnych klientów są ogromną pomocą.
Warto także edukować się i uświadamiać sobie, że moda to przemysł, który nie zawsze działa w interesie klienta. Zawyżona rozmiarówka to nie problem naszego ciała, ale strategia marketingowa firm. Świadomy konsument to ten, który zamiast dać się zwieść metce, pyta: „czy to na mnie dobrze leży i czy dobrze się z tym czuję?”

Żaneta Wieczorek – redaktorka portalu CK-Mag.pl, specjalizująca się w tematyce lifestyle, relacji i współczesnych trendów. W tekstach łączy kobiecą intuicję z dziennikarską dociekliwością, zawsze szukając tego, co naprawdę ważne, choć często ukryte między wierszami codzienności. Pisze lekko, ale z treścią – o tym, co porusza, bawi, inspiruje i zmusza do refleksji. Zafascynowana ludźmi i ich historiami, nie boi się tematów trudnych ani tych z przymrużeniem oka.
